Gienek Loska nie żyje. Zmarł 9 września w domu swojej matki Urodzony na Białorusi, a mieszkający w Polsce muzyk, zwycięzca pierwszej polskiej edycji programu "X Factor", przeszedł w maju 2018 r. rozległy wylew krwi do mózgu i zapadł w śpiączkę Od jakiegoś czasu Gienek nie był już w śpiączce, ale stan jego zdrowia nadal był bardzo poważny - muzyk wymagał całodobowej opieki Pogrzeb Gienka Loski odbędzie się jeszcze dziś na Białorusi, w Biełooziersku - jego rodzinnym mieście O śmierci Gienka Loski poinformowała Polska Fundacja Muzyczna. Według przekazanych informacji artysta zmarł wczoraj, 9 września, w domu swojej matki. To w nim 5 maja 2018 r. muzyk doznał rozległego wylewu krwi do mózgu. "W dniu wczorajszym w wieku 45 lat odszedł Gienek Loska, zmarł w domu swojej Mamy, która się nim opiekowała od momentu, gdy będąc u niej w odwiedzinach doznał rozległego wylewu" - poinformowano we wpisie na Facebooku. Są już także informacje o pogrzebie. "W dniu dzisiejszym Artysta zostanie pochowany na Białorusi, w Biełooziersku - rodzinnym mieście" - czytamy. Gienek Loska nie żyje. Choroba, śpiączka i rehabilitacja Muzyk, wokalista, gitarzysta, kompozytor i tekściarz, zwycięzca pierwszej edycji programu "X Factor" i lider zespołu Gienek Loska Band, z którym wydał dwie płyty, doznał udaru podczas pobytu w domu rodzinnym. Odwiedzał wtedy swoją mamę. Następnego dnia miał wracać do Polski. Nie zdążył. Na stół operacyjny w szpitalu w Baranowiczach trafił dopiero po jedenastu godzinach. Potem przez wiele miesięcy był w śpiączce. - Gieny nie trzeba budzić, jego trzeba rehabilitować - mówiła na początku roku w rozmowie z Onetem Agnieszka Stawicka, żona Gienka Loski. - Jego stan neurologiczny jest poważny, ale on słucha, słyszy, porozumiewa się z nami oczami. A jak mruga, to tak pięknie… To bardzo wzruszające, że tak się do tego przykłada. Odpowiada w ten sposób na tyle, na ile może. Choroba Gienka Loski i wsparcie wielu osób Kiedy Gienek zachorował, wiadomość błyskawicznie dotarła do polskich mediów. Oprócz słów wsparcia ze strony przyjaciół, branży muzycznej i fanów pojawiła się realna pomoc, w którą zaangażowała się Polska Fundacja Muzyczna, organizująca zbiórkę środków w celu zapewnienia muzykowi godnej opieki. Za zebrane środki kupione zostały specjalne łóżko medyczne oraz lekarstwa, preparaty wzmacniające, środki higieny i specjalne jedzenie. - Giena jest przepięknie zadbany, ma pełne leczenie, masaże i wszystko, co może w tym momencie mieć, włącznie z audiobookami i muzykoterapią – mówiła w styczniu Agnieszka Stawicka. - To są rzeczy, które są dla niego bardzo ważne. - On oczywiście nie mówi, ale widzę, że kiedy słyszy swoje własne piosenki, to sobie przy nich rusza ustami i śpiewa - dodała. Loska odżywiał się przez sondę, ale mógł samodzielnie oddychać, dzięki tracheostomii. Zmarł 9 września 2020 r. w wieku 45 lat. Z pamięcią zrąbaną Polska poznała Gienka Loskę w 2011 r., kiedy wziął udział w pierwszej edycji programu TVN "X Factor". Był w drużynie Czesława Mozila. Wygrał nieprzypadkowo. Na scenie prezentował nie tylko wielki talent i wspaniały głos, który doskonale pasował do jego wykonań rockowych i bluesowych klasyków, ale i niewymuszoną naturalność, z każdym odcinkiem zyskiwał więc uznanie widzów. Podobał się nawet wtedy, kiedy musiał brać na warsztat bardziej popowe utwory, choćby z repertuaru Ricky’ego Martina. - "X Factor" to dla mnie spore wyzwanie – mówił jeszcze w trakcie rywalizacji w rozmowie z Onetem. - Czuję się trochę przeterminowany i jako wokalista, i jako człowiek. Nie wiem, czy podołam temu wyścigowi, bo to jest wyścig. Z tygodnia na tydzień nowe utwory, których trzeba się uczyć, a ja mam pamięć zrąbaną. Lecz podjąłem to wyzwanie i ciekawy jestem, jak daleko dojdę. Rok wcześniej Gienek wziął udział w przesłuchaniach do trzeciej edycji "Mam talent!", także w TVN, jednak nie zwojował w nim zbyt wiele – nie dostał się nawet do półfinałowej czterdziestki. W telewizji po raz pierwszy pokazał się w roku 2004, kiedy zaśpiewał w TVP2 w "Szansie na sukces" piosenkę "Ja ogień, ty woda" Wilków. Otrzymał za swój występ wyróżnienie. Bilet w jedną stronę "X Factora" wygrał, chociaż nie zawsze miał z jurorami łatwo. Z jednej strony podkreślali, że jest niesamowicie autentyczny i wzbudza wyjątkowe emocje, z drugiej wymagali od niego więcej. Jego wykonanie miłosnej piosenki "When a Man Loves a Woman" skrytykował Kuba Wojewódzki, któremu zresztą potem sam przyznał rację. Kilka godzin po programie Gienek Loska był już jednak w swoim świecie - na Rynku w Krakowie, gdzie śpiewał dla ludzi. Nie zerwał z graniem na ulicy, "na stricie", nawet po zwycięstwie w "X Factorze". W 2011 r. ukazał się debiutancki solowy album, podpisany jako Gienek Loska Band – w składzie znalazł się ściągnięty ze Szkocji dawny przyjaciel Andrej "Makar" Makarewicz, z którym występował przez wiele lat w zespole Seven B. Na płycie "Hazardzista" znalazło się dwanaście piosenek utrzymanych w klasycznym stylu, czerpiącym z blues-rocka i southern rocka. Piosenki opowiadały głównie o tym, co się Gienkowi przydarzyło w życiu, były szczere, poruszające i przepełnione emocjami. Krążek, promowany singlami "W jedną stronę bilet" i "Dusza", zdobył status złotej płyty. W podsumowaniu 2011 r. użytkownicy Onetu uznali Loskę za Polskiego Artystę Roku – wyprzedził Katarzynę Nosowską i Czesława Mozila. Wcale nie Rysiek Niektórzy porównywali Gienka do Ryśka Riedla, ale on sam uważał, że to skojarzenie nietrafione. - Mentalnie nie czuję się z Ryśkiem powiązany – tłumaczył. - Czemu w Polsce nikt nie widzi nikogo oprócz Ryśka? Przecież na Zachodzie dużo osób umarło z powodu przedawkowania narkotyków. Nikt nie robi z tego takiej afery. Bardziej jednak dziwiły go i zarazem irytowały sugestie, że ma kłopoty z alkoholem. I chociaż nigdy nie ukrywał, że w jego życiu do pewnego momentu nie brakowało używek - głównie właśnie alkoholu, zapewniał, że to przeszłość. - Czytam w necie, że przychodzę pijany po piwo do sklepu. Nie piłem alkoholu od 2003 r. - prostował w Onecie. Ważną cezurą w życiu Gienka był upadek ze schodów po jednym z koncertów. Efektem była rozbita głowa, krwiak w mózgu i częściowy paraliż ciała. Przeszedł operację, udaną. Wyzdrowiał, ale na czole pozostała mu charakterystyczna blizna. Gienek Loska w 2011 roku Foto: MW Media Gienek Loska w 2011 roku Gienek Loska Spokój w "Domu" Drugi album Gienek Loska Bandu, "Dom", ukazał się w 2013 r. i przyniósł kolejną porcję klasycznych blues-rockowych utworów z naleciałościami southern rocka, boogie, funky czy nawet hard rocka. Była to idealna pozycja dla wielbicieli z jednej strony Lynyrd Skynyrd, Led Zeppelin czy ZZ Top, a z drugiej Dżemu czy soowego Tadeusza Nalepy. Oprócz dziewięciu nowych piosenek na płytę trafiły dwa covery – "Jednego serca" Czesława Niemena i "It's a Man's Man's Man's World" Jamesa Browna. - Pół roku użeraliśmy się na próbach, co w jakim stylu ma być – mówił Gienek przed premierą Onetowi. - Niestety ta cała popularność, sława z "X Factora", trochę wymaga. Czasem muszę powiedzieć, że coś nie przejdzie. Czasem ktoś inny. W tym "Domu" nikt nikomu ma nie przeszkadzać. Bakcyl z pozoru tandetny Gienek Loska (Hienadzij Łoska) urodził się 8 stycznia 1975 r. w Białooziersku, niewielkim mieście na Białorusi w obwodzie brzeskim. Grać na gitarze zaczął jako czternastolatek, a ze swoim pierwszym zespołem mógł ćwiczyć w podstawówce, dzięki nauczycielowi, który był fanem The Beatles. Jak wspominał, nie był zbuntowanym nastolatkiem. - Udawałem, że rozumiem, a robiłem po swojemu. Zapytany w 2011 r., jak połknął rockowego bakcyla, Gienek wymieniał inny zespół - hardrockową legendę z Niemiec, czyli Scorpions. - Taka z pozoru tandetna kapelka – mówił, opisując swoją pierwszą muzyczną fascynację. - Mniej więcej w tym samym czasie przyszła pierwsza miłość, więc musiałem chwycić za gitarę. A potem okazało się, że jestem nietuzinkowy, bo ludzie chcą mi za granie płacić… Życie "na stricie" To płacenie miało miejsce w Grodnie, do którego pojechał się uczyć w szkole średniej w klasie o profilu kulturalno-oświatowym. - Dostałem się do klasy gitary w szkole, która kształciła pracowników kultury – wspominał. - Nieważne, czy gitara, czy nie gitara: po czymś takim zawiozą cię na wieś, dadzą ci jakiś fundusz na zorganizowanie domu kultury czy kółka i masz zasuwać. Zaledwie po roku zakończył edukację i postawił na granie na ulicy. Swoje pierwsze pieniądze zarobił w mińskim metrze. Przeznaczył je oczywiście na gitarę. - Gdy gram solo na ulicy, widzę oczy ludzi - tłumaczył po latach Onetowi. - Widzę, co wprawia ich w zachwyt, a z czego się brechtają, kiedy robię sobie jaja z jakiegoś utworu. To jest fajne, to mi się podoba "na stricie". Albo te konkursy, gdy gram "Summertime", wersję Janis Joplin, i mówię: "Kto zgadnie kompozytora tej piosenki, dam dyszkę". Czasem dwie, w zależności od tego, ile jest w futerale. Już na tyle dziany to ja nie jestem. Jeśli ludzie zgadują, daję te dwie dychy i impreza się kręci. Uwielbiam grać "na stricie". Foto: MW Media Gienek Loska Początki bardzo bezobciachowe W 1990 r., wraz ze wspomnianym Makarem, założył blues-rockowy zespół Seven B, którego był wokalistą. - Byłem wtedy zupełnie ciemny, umiałem tylko wrzeszczeć – wspominał początki grupy. - Przechodziłem też fascynacje różnymi wokalistami - Plantem, Gillanem, na początku Janis Joplin. O dziwo, tych wszystkich czarnych skal nauczyłem się właśnie od niej. Obracaliśmy się w Grodnie w towarzystwie ludzi, którzy myśleli podobnie do nas, sami coś tworzyli, więc cały czas rodziły się jakieś pomysły i po pół roku wspólnego grania nagraliśmy płytę. Bardzo bezpośrednią, bezobciachową. Grupa rozpadła się w 2006 r., a pozostałością po Seven B są albumy: "Rocktales", "Make up Your Mind" i "Acoustic". Żądny rock’n’rolla Do Polski, która stała się jego nowym domem, Gienek przyjechał w 1992 r. właśnie z Makarem, jako siedemnastolatek. - Zostaliśmy zaproszeni na festiwal Basowiszcza do Gródka i parę innych koncertów w Polsce. No i zostaliśmy. Kumpel nas zaprosił. Przyjeżdżajcie, powiedział, będziecie waletować u mnie w akademiku - no to przyjechaliśmy. Zostaliśmy w Krakowie, bo tam mogliśmy grać na ulicy. Byliśmy żądni nowych wrażeń, rock’n’rolla, wszystkiego po trochu… Przez pierwszy rok w Polsce grupa koncertowała jednak głównie w Augustowie i Białymstoku, a Kraków czyniła swoją główną bazą rok później. - Wychowałem się tu – mówił o naszym kraju. - To społeczeństwo mnie ukształtowało. Niestety albo i stety - śmiał się, zapewniając, że Polskę kocha. - Znam jej wszystkie wady i zalety jako człowiek z zewnątrz. W 2007 r. na świat przyszła córka Aleksandra, owoc pierwszego małżeństwa Gienka. Kochany i bezpieczny Decyzja o tym, by po wylewie Gienek Loska pozostał w domu rodzinnym, podjęta została przez jego bliskich w porozumieniu z Łukaszem Grabarczykiem, dyrektorem kliniki "Budzik dla Dorosłych" i z profesorami z Białorusi. - Wszyscy uznaliśmy, że najlepszym miejscem dla niego będzie dom u mamy, czyli miejsce, gdzie będzie miał najlepszą opiekę, otoczony miłością, czułością i dotykiem najbliższych - podkreśla żona artysty. - Gienio wymaga całodobowej opieki i ważne jest, by w każdej sytuacji natychmiast reagować. Gdyby miało sens wzięcie go do kliniki, zrobiłabym to w dziesięć sekund. Cały czas jest u jego boku mama i chrześnica. Wie, że jest kochany, bezpieczny. Ja przyjeżdżam, na ile mogę, mniej więcej na tydzień raz na półtora miesiąca. To właśnie tam, w domu rodzinnym, Gienek Loska spędził swoje ostatnie dni. Do samego końca opiekowała się nim matka.